Z niepokojem obserwujemy politykę historyczną Ukrainy wobec Polski. Wzrasta gloryfikowanie OUN-UPA, niechęć do skonfrontowania się z prawdą o rzezi wołyńskiej, dochodzi do ataków na polskie placówki dyplomatyczne, a manipulacje faktami historycznymi w mediach coraz częściej podburzają przeciwko Polakom. Szczególnie agresywne i niebezpieczne są wypowiedzi przewodniczącego ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Wołodymyra Wjatrowycza.
Polacy, którzy jasno wyrażają swój sprzeciw, dostają wieloletni zakaz wjazdu na Ukrainę. Taki zakaz otrzymał prezydent Przemyśla Robert Choma, a ostatnio także pan Zdzisław Koguciuk, krewny pomordowanych przez UPA na Wołyniu, zasłużony działacz społeczny, walczący od lat o godne upamiętnienie ofiar banderowskiego ludobójstwa.
W związku z tym Reduta Dobrego Imienia publikuje stanowisko wobec polityki historycznej, którą prowadzi obecny rząd Ukrainy. Dokument kierujemy do Kancelarii Prezydenta, Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Oświadczenie Reduty Dobrego Imienia na temat relacji polsko-ukraińskich z uwzględnieniem niepokojących tendencji w ukraińskiej polityce historycznej
Ukraińska polityka historyczna – stosunek Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej do zbrodni OUN-UPA na Polakach
Relacje polsko-ukraińskie na przestrzeni wieków kształtowały się dynamicznie, miały też swoje bardzo dramatyczne karty. Obecnie, w zasadzie po raz pierwszy w dziejach, istnieje szansa na ich kształtowanie jako relacji między dwoma suwerennymi, sąsiadującymi ze sobą państwami, które wiele łączy. Aby takie relacje, dobre i trwałe, mogły zaistnieć, potrzebne jest wyjaśnienie bolesnych kart z czasów II wojny światowej. Na przeszkodzie stoi niechęć strony ukraińskiej do skonfrontowania się z prawdą o Rzezi wołyńskiej.
W tym kontekście niepokoi wyraźna asymetria, którą można dostrzec we wzajemnych stosunkach. Jeśli chodzi o polską stronę, to można zaobserwować od lat nieustające i bezwarunkowe wsparcie polityczne, logistyczne, doradcze i finansowe dla Ukrainy – od chwili uzyskania przez nią niepodległości – z otwarciem granic na falę emigracji włącznie. Także na poziomie poszczególnych polskich obywateli czy też ich grup widać zainteresowanie i życzliwość, chęć pomocy. I tak na przykład wielu Polaków samorzutnie angażowało się w organizację pomocy podczas walk w Donbasie, zbierano medykamenty, odzież, żywność, pieniądze, wyruszały całe transporty z tymi darami. Wśród Polaków pochodzących z tamtych ziem nie ma roszczeń co do utraconej ojcowizny. Owszem, jest tęsknota, nostalgia, żal, poczucie krzywdy, ale nie ma tendencji rewizjonistycznych. Widać to w publikowanych wspomnieniach ludzi, którzy utracili najbliższych – mordowanych przez nacjonalistów ukraińskich w wyjątkowo okrutny sposób – i cały swój świat.
Tymczasem ze strony ukraińskiej mamy do czynienia z fałszowaniem historii, polityką historyczną gloryfikującą OUN-UPA, której emanacją jest uchwalenie ustawy sankcjonującej kary za krytykę obu formacji, a także brakiem zgody na upamiętnienie tych, których zamordowano. A są to formacje, które owszem, walczyły z Sowietami o samodzielną Ukrainę, ale jednocześnie były bezpośrednio odpowiedzialne za ludobójstwo na Polakach. Obserwujemy wzmożoną akcję niszczenia pomników, ataki na polskie placówki dyplomatyczne, manipulacje medialne, za których pomocą prowadzona jest nagonka na Polskę i Polaków, a każdy taki przypadek bez analizy tłumaczy się rosyjską prowokacją. Sprawcy pozostają anonimowi i nieuchwytni. Co więcej, każdemu, kto zadaje pytania o skalę odradzającego się nacjonalizmu ukraińskiego i realizm we wzajemnych relacjach polsko – ukraińskich knebluje się usta oskarżeniem o działalność agenturalną i przypięciem łatki przynależności do V kolumny Putina. Stajemy się w ten sposób zakładnikami szantażu emocjonalnego.
Rozumiemy potrzebę zjednoczenia obywateli kształtującego się państwa ukraińskiego wokół jakichś nośnych idei i bohaterów własnej przeszłości. Jednak bardzo niepokoi wybór bohaterów tej przeszłości, dokonywany przez współczesnych ukraińskich patriotów i popierany przez ukraińskie władze. Sądzimy, że Ukraińcy zasługują na innych bohaterów, nie splamionych wzywaniem do mordowania ani udziałem w ludobójstwie – i takich mają, choćby Semena Petlurę. Obok ukraińskich nacjonalistów z UPA, mordujących swych sąsiadów, byli też Ukraińcy, którzy tychże sąsiadów ratowali – i nierzadko sami ginęli z rąk własnych rodaków. Pamiętamy o tym i jesteśmy im wdzięczni.
Ze zła nie wynika nigdy dobro. Jedynie rozpoznając i odrzucając zło można zbudować coś dobrego. Jeśli Ukraińcy będą budowali własną tożsamość na fałszu, jeśli ich bohaterami będą mordercy – nigdy nie uda się im stworzyć silnego, suwerennego państwa, bezpiecznego domu dla nich samych.
Kwestię ukraińskiej polityki historycznej musimy rozpatrywać w kontekście szerszym, w kontekście obecnej sytuacji Polski i Ukrainy. Mając na względzie dążenie do jak najlepszych relacji obywatelska odpowiedzialność za Polskę nakazuje zadać następujące pytania:
- Czy relacje Polski z Ukrainą bez względu na okoliczności powinna determinować decyzja o pomocy dla walczącej Ukrainy, która wiąże siły rosyjskie z dala od polskich granic?
- Czy poparcie dla Ukrainy ma się odbywać bez względu na nacjonalizm ukraiński?
- Czy należy to robić ze świadomością, że ok. 2 mln Ukraińców znających jedynie przekaz o kulcie Bandery przebywa na terytorium Polski, że są oni coraz lepiej zorganizowani, a perspektywa napływu kolejnej fali emigracji jest, jak się wydaje, jedynie kwestią czasu?
Coraz bardziej napięta sytuacja wymaga zdecydowanej reakcji strony polskiej na fałszowanie historii przez czołowych urzędników i historyków Ukrainy. Można bez wahania powiedzieć, że efektem nieustającego dialogu w ramach polsko – ukraińskiego forum historyków jest jedynie uwiarygodnianie fałszywej i wrogiej Polsce polityki historycznej Ukrainy, bez reakcji ze strony ukraińskiej na postulaty strony polskiej. Mówiąc wprost – Ukraińcy nie chcą uznać win za zbrodnie popełnione na Polakach i relatywizują znaczenie wydarzeń z ukraińsko-polskiej przeszłości. Owszem, polityka II RP w stosunku do mniejszości nierzadko była błędna i oparta na fałszywych założeniach, choć warto pamiętać, że mimo wszystko Ukraińcy w Polsce mogli żyć i rozwijać się, czego nie można powiedzieć o części Ukrainy znajdującej się w Sowietach, gdzie podczas Wielkiego Głodu zginęło 3 mln Ukraińców. W żadnym razie niesprawiedliwe traktowanie Ukraińców przez polskie władze nie tłumaczy ani ukraińskiego terroryzmu skierowanego przeciw funkcjonariuszom państwa polskiego ani też późniejszego mordowania Polaków, które było realizacją planu „czystki etnicznej”.
To, co teraz się toczy, to nie jest dialog, lecz monolog i to obwarowany szantażem emocjonalnym, bo przecież Ukraina walczy z Rosją. Niestety – nie da się zbudować na takiej podstawie trwałych i przyjaznych relacji pomiędzy narodami, chociażby dlatego, że w Polsce przebywa ok. 2 mln Ukraińców, którzy wychowywani przez politykę historyczną swojego państwa mają zafałszowaną perspektywę historyczną, inną wizję przeszłości, czego konsekwencje są oczywiste – wrogość do Polaków. Co więcej, oficjalne osobistości państwa ukraińskiego aktywnie uczestniczą nie tylko w apologetyzowaniu zbrodniczych organizacji, ale wprost popierają fałszowanie historii przez ukraińskich badaczy, w dowolny sposób kompilujących dane źródłowe. Dobrym przykładem takiej działalności, która po prostu przygotowuje grunt pod rehabilitację zbrodniarzy jest artykuł Serhija Rabienki, polecany przez Wołodymyra Wiatrowycza, szefa ukraińskiego IPN i uczestnika wspomnianego forum dialogu polsko-ukraińskiego. Artykuł Serhija Rabienki, „rozprawiający się z mitem ludobójstwa na Wołyniu”, w pełni akceptowany przez Wiatrowycza, jest dobrym przykładem na manipulacje i przekłamania strony ukraińskiej, prowadzące do wybielania zbrodniarzy, zdjęcia z Ukraińców odpowiedzialności za ludobójstwo i – w konsekwencji – uspokojenia sumień. A bez rozliczenia i uznania win – w skali masowej – powtórzenie się zbrodni jest możliwe. Już teraz w województwach południowo-wschodnich obecnej Polski obywatele odczuwają niepokój. Lęk przed „powrotem rezunów” jest realny, zwłaszcza gdy na Ukrainie pojawiają się mapy z Przemyślem w granicach Ukrainy. Dlatego takie teksty jak omawiany artykuł nie mogą pozostać bez odpowiedzi. Zespół Reduty Dobrego Imienia i jej Dział Dokumentacji i Analiz dokonał krytycznej analizy tego tekstu (która jest aneksem do niniejszego Oświadczenia) wypunktowując wszystkie przekłamania i manipulacje, co pokazuje jak członkowie obecnych ukraińskich elit traktują historię. I trzeba pamiętać, że 2 mln Ukraińców w Polsce zna tylko ukraińską wersję historii, bez odpowiedzi ze strony polskiej, chociażby w postaci jakiegoś rodzaju programu w telewizji publicznej do nich skierowanego.
Atmosfera wzajemnych relacji gęstnieje, a eskalacja działań i pola konfliktu niebezpiecznie zbliżają się do polskiej granicy. Trzeba zatem reagować, zanim będzie za późno. Dlatego apelujemy o realizm i wzajemne poszanowanie na gruncie prawdy. Polska nie może być dłużej poddawana szantażowi emocjonalnemu.
Politykę historyczną od propagandy oddziela cienka bariera, którą tworzą rzetelność zawodowa autora(ów) i wykonawcy(ów) konkretnych polityk historycznych oraz świadomość niebezpieczeństw, które zmaterializują się, jeśli zostaną złamane zasady rzetelności i uczciwości. Niebezpieczeństwa te to przede wszystkim relatywizacja prawdy, co gorsza – relatywizacja zachodząca na gruncie demokratycznych koncepcji organizacji społeczeństwa i zgodnie z obowiązującymi w nim zasadami.
Warunkiem podstawowym polskiej polityki historycznej wobec Ukrainy powinno być uwypuklenie wspólnych i pozytywnych jednocześnie fragmentów historii. Polskie działania powinny brać pod uwagę rzeczywiste uwarunkowania zmieniającej się rzeczywistości w relacjach polsko-ukraińskich.
Zbyt długie zwlekanie z rozwiązaniem problemu tylko go rozjątrza.
Ukraińcy muszą wreszcie zrozumieć, że budowa wzajemnych relacji nie jest i nie będzie możliwa na gruncie akceptacji dla fałszu.
Historia się nie powtarza – ale te same przyczyny wywołują takie same skutki.
REDUTA DOBREGO IMIENIA POLSKA LIGA PRZECIW ZNIESŁAWIENIOM
ANEKS DO OŚWIADCZENIA REDUTY DOBREGO IMIENIA NA TEMAT RELACJI POLSKO-UKRAIŃSKICH: ANALIZA ARTYKUŁU
AUTOR: SERHIJ RABIENKO (Сергій Рябенко)
Artykuł ukazał się w Ukraińskiej Prawdzie 4 lutego 2017 r.
Tytuł: Що сталося в Парослі? Хто приніс смерть у польську колонію на Волині / Co się stało w Parośli? Kto przyniósł śmierć do polskiej kolonii na Wołyniu
Począwszy od 1990 r., kiedy to w Polsce została wydane przez ówczesną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce – Instytut Pamięci Narodowej – pierwsze niewielkie opracowanie przedstawiające chronologiczny rejestr zbrodni ukraińskich na Polakach na Wołyniu autorstwa Józefa Turowskiego i Władysława Siemaszki pt. Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich dokonane na ludności polskiej na Wołyniu 1939-1945, trwa konflikt polskiej i ukraińskiej pamięci historycznej – po stronie ukraińskiej reprezentowany przez nacjonalistyczną diasporę ukraińską i, początkowo tylko na zachodniej Ukrainie, przez niezbyt liczną grupę inteligencji ukraińskiej o nacjonalistycznych poglądach. Po 2000 r., kiedy to ukazała się kilkanaście razy większa od ww. książeczki Turowskiego i Siemaszki praca Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945 Władysława i Ewy Siemaszków, dokumentująca zbrodnie nacjonalistów ukraińskich w ponad 1700 miejscowościach, konflikt ten wzmógł się, bowiem powstanie w 1991 r. państwa ukraińskiego i pozbycie się dominacji sowieckiej, umożliwiło ukraińskim środowiskom nacjonalistycznym nieskrępowaną wszechstronną aktywność uwieńczoną wprowadzeniem w 2015 r. państwowego kultu OUN i UPA. Nieprzerwanie od 1990 r. na Ukrainie prowadzone są prace i wydawane publikacje gloryfikujące OUN i UPA oraz wybielające te organizacje z piętna zbrodni na Polakach oraz zaprzeczające kwalifikacji tych zbrodni jako ludobójstwa. W ostatnich latach przewodnią rolę w tym odgrywa Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej.
Artykuł autorstwa współpracownika Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Serhija Riabenki Co się stało w Parośli? Kto przyniósł śmierć do polskiej kolonii na Wołyniu jest przykładem powszechnie uprawianego na Ukrainie negacjonizmu zbrodni ludobójstwa na Polakach i fałszowania świadczących o tym faktów.
Poprzedzająca właściwy tekst zapowiedź redakcyjna rozprawienia się z „jednym z podstawowych mitów ‘ludobójstwa na Wołyniu”, czyli polskimi twierdzeniami, że zbrodni dokonali ukraińscy nacjonaliści, a przede wszystkim tzw. banderowcy, jest postawioną przez autora tezą, którą usiłuje dowieść zestawiając odpowiednio dobrane źródła informacji.
Zbrodnia w kolonii Parośla (ściśle: kolonia Parośla I w gm. Antonówka, pow. sarneński, woj. wołyńskie), tj. podstępne wymordowanie od 155 do 180 Polaków (149 osób znanych z nazwiska) była pierwszą masową zbrodnią dokonaną 9 lutego 1943 r. przez nacjonalistów ukraińskich, jednak mordy pojedynczych osób i rodzin były dokonywane przez Ukraińców na Wołyniu od 1942 r. Zbrodnie poprzedzające wymordowanie Parośli nie były jakimiś przypadkowymi zdarzeniami kryminalnymi, bowiem odbywały się według tego samego schematu (powtórzonego później w Małopolsce Wschodniej). Zamiar wyniszczenia „lachów” był artykułowany przez Ukraińców co najmniej od lipca 1941 r., tj. od objęcia Kresów Wschodnich okupacją niemiecką, podczas której – w przeciwieństwie do okupacji sowieckiej – ruch nacjonalistyczny miał dobre warunki do rozwoju i działania (aż do momentu atakowania przez bojówki OUN i UPA w 1943 r. posterunków niemieckich, majątków administrowanych przez Niemców i przejeżdżających pojazdów oraz ekspedycji kontyngentowych). Zapowiedzi „rozprawy z lachami”, wypowiadane przez Ukraińców w różnym czasie przed przystąpieniem do totalnego mordowania Polaków, znajdują się w setkach świadectw ocalonych. Sprawcami Zbrodni Wołyńskiej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej była OUN Stepana Bandery i stworzona przez nią UPA (czyli tzw. banderowcy), co wynika nie tylko z przekazów świadków, ale również z dokumentów banderowskich, sowieckich i części dokumentów polskiego podziemia.
Wymordowanie kolonii Parośla było, jak ustalił prof. dr hab. Grzegorz Motyka, dziełem pierwszego wojskowego oddziału pod dowództwem Hryhorija Perechijniaka „Dowbeszki-Korobki”, zorganizowanego przez OUN Bandery na północnym Wołyniu, określanego później jako pierwsza sotnia UPA. Ta identyfikacja zbrodniarzy wynika z zestawienia następujących faktów: 1) 7 lutego albo z 7 na 8 lutego 1943 r. sotnia „Dowbeszki-Korobki” dokonała napadu na budynek policji (czy żandarmerii?) niemieckiej we Włodzimiercu (miasteczko i gmina w pow. sarneńskim), zabierając służących w niej Kozaków oraz broń i amunicję (informacje o tym zdarzeniu podają emigracyjne nacjonalistyczne opracowania ukraińskie); 2) 9 lutego 1943 r. miał miejsce mord w Parośli, odległej od Włodzimierca ok. 10 km, gdzie w jednym z domów oprócz domowników, Ukraińcy zamordowali także Kozaków z Włodzimierca, czego świadkiem byli „niedobici” w tym domu Witold Kołodyński wraz z siostrą Teresą; świadectwo Kołodyńskiego było opublikowane w Ludobójstwie… (ss. 1213-1219) oraz wielu innych publikacjach.
Świadkami zbrodni w Parośli byli także mieszkańcy okolicznych miejscowości przybyli na miejsce zbrodni i grzebiący zamordowanych (ich relacje były wykorzystane w pracy Ludobójstwo… do opracowania opisu zbrodni) oraz 12 pozostałych ocalonych, którzy przekazali swe przeżycia mieszkańcom okolicznych miejscowości.
Połączenie obu faktów – napadu we Włodzimiercu z mordem w Parośli jako ciągu jednej akcji banderowców nie podlega wątpliwościom, bowiem nie ma śladów jakichkolwiek innych akcji w tym czasie i w tej okolicy, w których byliby porwani Kozacy, zaś zamordowanych Kozaków u Kołodyńskich widziało wielu dorosłych ludzi z sąsiednich miejscowości, nie tylko ocalone dzieci.
W Ludobójstwie… jako sprawców błędnie wskazano nacjonalistów ukraińskich z ugrupowania Maksyma Borowcia „Tarasa Bulby”, kierując się nie tylko określeniami napastników przez miejscowych Polaków jako „bulbowców”, ale przede wszystkim raportem Okręgu AK Wołyń kryptonim „Hreczka” skierowanym do Komendanta Głównego AK z sytuacji do dn. 20 kwietnia 1943, w którym zbrodniarze są nazwani bulbowcami. W tym czasie rozeznanie do jakiego ugrupowania należą ukraińskie bojówki było dla ludności polskiej trudne lub niemożliwe, bowiem Ukraińcy izolowali się i nie dopuszczali do wnikania w ich organizacyjne zależności. Bez względu na przynależność organizacyjną morderców, polska ludność nie miała żadnych wątpliwości, że sprawcami byli Ukraińcy, a fakt wymordowania Parośli „lotem błyskawicy” był przekazywany nawet w odległe miejsca Wołynia i był przynajmniej w najbliższej okolicy bodźcem do organizowania wart mających ostrzegać o niebezpieczeństwie i w niektórych większych miejscowościach do tworzenia samoobrony.
Dla gloryfikatorów OUN i UPA niewygodne jest, że pierwsza „antyniemiecka” akcja UPA była połączona z wielką zbrodnią na Polakach, tym bardziej że na bieżący rok przypada 75. rocznica powstania UPA (jest nawiązanie do tej rocznicy w artykule Riabenki), toteż omawiany artykuł powstał w ramach przygotowań rocznicowych (14 października). Celem tej publikacji jest zatem podważenie odpowiedzialności banderowców za pierwszy masowy mord na Wołyniu w Parośli.
Aby osiągnąć pożądany cel Riabenko zestawił i przeanalizował 4 publikacje wspomnieniowe dowódców sowieckiej partyzantki, w tym polskiego komunisty Józefa Sobiesiaka, wzmianki dwu ouenowców z otoczenia „Dowbeszki-Korobki”, dwie polskie relacje świadków (Witold Kołodyński i Zofia Grzesiakowa), 3 dokumenty polskiego podziemia AK, 4 meldunki i sprawozdania dowódców zgrupowań i oddziałów partyzantki sowieckiej działającej na Wołyniu i Polesiu, protokół przesłuchania członka oddziału UPA działającego m.in. w okolicach Włodzimierca oraz interpretacje ukraińskiego historyka Iwana Patrylaka zajmującego się od 2001 r. formacjami OUN i UPA. Najwięcej miejsca poświęcił Riabenko przedstawianiu opisu wydarzeń w Parośli przez Józefa Sobiesiaka, którego w Polsce po 1989 r. żaden z badaczy nie cytuje, nie traktując jego stwierdzeń (będących pasmem zmyśleń) jako wiarygodnego poważnego źródła informacji, lecz jako propagandową publicystykę. Jedyną wartą uwagi informacją podaną przez Sobiesiaka jest wskazanie na banderowców jako sprawców zbrodni. Jako przeciwwagę dla tego jedynego prawdziwego twierdzenia Sobiesiaka Riabenko przedstawia krótkie opisy i wzmianki o wymordowaniu Parośli przez dowódców sowieckiej partyzantki, podkreślając, że jeden z nich, Anton Brinski, w którego zgrupowaniu działał oddział Sobiesiaka, za morderców uważał bulbowców (pozostali ograniczyli się do ogólnej nazwy „nacjonaliści ukraińscy”). Sprzeczność w określaniu sprawców przez sowieckich dowódców lub nieprecyzyjne ich nazywanie, służy Riabence z jednej strony do sugerowania, że w tej sytuacji tożsamość sprawców jest niewiadoma, ale z drugiej strony, że z tych źródeł (Sobiesiak) pochodzi współcześnie wykorzystywane oskarżenie o zbrodnie banderowców. W podobny sposób Riabenko zajmuje się sprawozdaniami i meldunkami dowódców sowieckiej partyzantki, którzy na sprawców zbrodni typują bulbowców, a jeden z nich wymienia jako dowódcę rejonu Włodzimierzec syna popa Suporkewycza, na co nie ma potwierdzenia w innych źródłach.
Również w powoływanych przez Riabenkę dokumentach Polskiego Państwa Podziemnego sprawcami są bulbowcy bądź bandy ukraińskie, a więc informacje traktowane przez niego jako podstawa do stawiania znaku zapytania wobec sprawców wymordowania Parośli. Tendencyjnie pomija on czynnik niemożności prowadzenia wywiadu przez polskie podziemie w separujących się środowiskach ukraińskich z głęboką konspiracyjnością ukraińskiego podziemia. Kolejny zręczny zabieg podważania polskich twierdzeń zastosował Riabenko wobec dokumentu określonego przez niego jako wspomnienia kpt. Władysława Kochańskiego, który po rozbiciu przez UPA ośrodka samoobrony Huta Stepańska i zniszczeniu okolicznych osiedli polskich przebywał na terenie gminy Antonówka pomiędzy 19 a 29 lipca 1943 r., organizując tam oddział partyzancki, z którym wyruszył do powiatu kostopolskiego. W rzeczywistości był to odpis z odpisu listu kpt. Kochańskiego znajdujący się w zbiorach Instytutu Pamięci Narodowej, którego zacytowany fragment został przez Riabenkę nieco zniekształcony, a do tego najprawdopodobniej w odpisie z odpisu został opuszczony podczas przepisywania jakiś niewielki fragment mówiący o miejscowościach polskich potrzebujących obrony przed banderowcami, bowiem zestaw tych miejscowości przeczy ówczesnej sytuacji – wymordowana Parośla nie wymagała ochrony i prawdopodobnie została zamieszczona jako przykład ilustrujący poważne zagrożenie, zaś opuszczone zostały inne miejscowości. Otóż cytat artykułu z Riabenki jest następujący: „zasadniczym zadaniem po upadku Huty Stepańskiej było strzec życia ludności polskiej przed napadami watah banderowskich w Antonówce, w koloniach Wydymer i Parośla, w której ludność została eksterminowana w końcu stycznia 1943 roku przez banderowców, którzy podali się za radzieckich partyzantów […]”, gdy tymczasem fragment ten ma brzmienie: „Zasadniczym zadaniem po upadku Huty Stepańskiej, było zapewnienie życia ludności polskiej, poprzez obronę przed napadami banderowskich watah w skupiskach Antonówka, kol. Wydymer, Parośl kolonia, w której cała ludność została wymordowana z końcem stycznia 1943 r przez banderowców podszywających się pod radzieckich partyzantów (…). Riabenko wykorzystuje nieprecyzyjne lub zniekształcone sformułowanie Kochańskiego do podania sugestii, że to nie Parośla, w której zginęli Kozacy wraz z Polakami była mordowana przez banderowców, lecz druga kolonia o tej samej nazwie, Parośla II, w tej samej gminie Antonówka w lipcu 1943 r., zarzucając ocalonemu Witoldowi Kołodyńskiemu, że sprawców zbrodni w Parośli II „przerzucił” do Parośli I, w której w lutym 1943 r. została zamordowana jego rodzina. Tymczasem Parośla II nie była całkowicie wymordowana: w trakcie napadu 30 lipca 1943 r. kolonia została całkowicie spalona wraz z innymi okolicznymi polskimi osiedlami, a tego dnia zginęły na jej terenie zaledwie 2 osoby, bo ludność polska zdążyła uciec. Losy Polaków w Parośli II są opisane w Ludobójstwie… (s. 742-743), lecz Riabenko świadomie pomija tę pracę całkowicie, by nawet nie podpowiadać szczególnie dociekliwym czytelnikom niepożądanej lektury.
Najsilniej Riabenko pomniejsza znaczenie relacji Witolda Kołodyńskiego, a nawet ją podważa, uważając za wątpliwą, ponieważ: „doznał ciężkiego urazu głowy i stracił przytomność”, miał 12 lat, jego relacje (nie wiadomo dlaczego w liczbie mnogiej, gdy mowa o jednej relacji) „zostały spisane dopiero w 1991 roku, a więc prawie po 60 latach”. Kontynuując myśl o czasie, który minął od wydarzenia, orzeka: „Dlatego – nie wiadomo, na ile te wspomnienia odzwierciedlają to, co on widział, słyszał i wiedział bezpośrednio w czasie napadu na Paroślę oraz czy na te wspomnienia nie miały wpływu późniejsze wydarzenia konfliktu polsko-ukraińskiego i rozpowszechnionych w powojennej Polsce wyobrażeń o roli banderowców w tym konflikcie”. Suponuje więc dokładniej, skąd brały się wyobrażenia Kołodyńskiego o roli banderowców: „nie jest wykluczone, że właśnie wydane w Polsce w latach 50. i 60. wspomnienia Sobiesiaka i Werszyhory [sowieckich partyzantów, i co dziwne akurat wspomnienia Werszyhory, które w małym stopniu są zbliżone do relacji Kołodyńskiego] wpłynęły na ocenę wydarzeń w Parośli ze strony jedynego ocalałego świadka, tj. Kołodyńskiego”. Jako jedynego świadka Riabenko ma na myśli świadka bezpośredniego, o czym triumfalnie komunikuje, odpowiadając na zadane przez siebie pytanie „Co mają Polacy?”: „Jedynym bezpośrednim dowodem, na którym opiera się ta wersja [wymordowania Parośli przez sotnię „Dowbeszki-Korobki”] są relacje byłego mieszkańca Parośli Witolda Kołodyńskiego”. Ta relacja, ze względu na podany w niej fakt mordowania uprowadzonych z Włodzimierca Kozaków, co kojarzy się z napadem sotni „Dowbeszki-Korobki”, szczególnie psuje usiłowanie ukrycia pierwszej sotni UPA jako morderców Polaków. Wyczuwa się satysfakcję u Riabenki: cóż mają Polacy jako dowód zbrodni – tylko jednego ocalałego świadka, a to za mało; a więc zbrodnia niemal doskonała. Tymczasem oprócz Kołodyńskiego ocalało jeszcze 12 osób, z których niektórzy ciężko ranni później zmarli, ale zdążyli oni przekazać opisy zbrodni osobom, które nimi się zaopiekowały w sąsiednich polskich koloniach – zawarte w relacjach wykorzystanych w Ludobójstwie…, lecz Riabenko woli w to nie wnikać. Jeden z ocalonych w Parośli chłopców nie przekazał tak szczegółowej relacji jak Kołodyński, ale sporządził szczegółowy plan kolonii (w Ludobójstwie… na s. 740) z zaznaczonymi wymordowanymi rodzinami, włącznie z własną.
Przekaz innego ważnego polskiego świadka, Zofii Grzesiakowej (Między Horyniem a Słuczą, Warszawa 1992, ss. 298-302,304,306,309,310), Riabenko bagatelizuje, twierdząc, że nie wiadomo czy i z jakim podziemiem był związany znany jej młody Ukrainiec ze wsi Bielatycze (gm. Bielatycze, pow. sarneński), biorący udział wraz z innymi mieszkańcami tej wsi w napadzie na Paroślę. Tymczasem niemożliwe jest by Riabenko nie wiedział, że sowiecki wywiad ustalił nazwiska 33 Ukraińców z Bielatycz, należących do OUN niepodległościowców (czyli banderowców), a lista ta datowana 12 marca 1943 r., a więc prawie miesiąc po likwidacji Parośli, jest opublikowana w popularnej na Ukrainie pracy Iwana Biłasa, Represywno-karalna systema w Ukrajini 1917-1953, Kijiw „Lwów” – „Wijśko Ukrajiny” 1994, s. 377-378. Przynajmniej część ouenowców z tej listy mordowała Polaków w Parośli, co wynika z obserwacji Zofii Grzesiakowej i docierających do niej informacji od miejscowych Ukraińców.
W zamiarze podważenia wspomnienia Grzesiakowej Riabenko przytacza „bajkową” opinię historyka specjalizującego się w historii OUN-UPA Iwana Patrylaka, który uważa, że sotnia Perehijniaka nie podejmowałaby się po napadzie we Włodzimiercu palenia okolicznych polskich wsi, żeby nie ściągnąć na siebie pościgu niemieckiego, usunęła się na północny wschód pod Wysock, „obok którego Niemcy dogonili sotnię” 22 lutego 1943 r.! W rzeczywistości działania pierwszej sotni UPA przebiegały zupełnie inaczej: Parośla w lutym 1943 r. była jedyną wymordowaną polską kolonią w okolicy Włodzimierca, puste domy spalone zostały dopiero 30 lipca 1943 r. podczas likwidacji całego kompleksu polskich kolonii na północ od linii kolejowej Kowel-Sarny; innych kolonii tam nie wymordowano całkowicie i nie palono, a więc ciche unicestwienie Polaków bez jednego wystrzału przy pomocy siekier i bez palenia zabudowań nie groziło jakąkolwiek reakcją Niemców. Niemcy zresztą generalnie nie ścigali nacjonalistów ukraińskich za zbrodnie na Polakach. Wprost infantylne jest wyobrażenie, że po akcji we Włodzimiercu Niemcy od 7 do 22 lutego (tj. przez 15 dni) tropili sotnię aż dopadli ją pod Wysockiem (pow. stoliński, woj. poleskie) odległym od Parośli w prostej linii ok. 55 km. Przede wszystkim nie mieli wystarczającego powodu, by podejmować tak długotrwały wysiłek, bowiem w podstawowych opracowaniach o UPA (Petro Mirczuk, Ukrajinśka Powstanśka Armija 1942-1952. Dokumenty i materiały, Monachium 1953, Lwiw 1991, s. 33 – cytat z czasopisma Wisti z frontu УПА, nr 1 z 1943 р. oraz Ukrajinśka Powstanśka Armija. Bojowi diji UPA za 1943-1950 r., czastyna druga, Wydannia Zakordonnych Czastyn Orhanizaciji Ukrajinśkych Nacjonalistiw, bmw. 1960, s. 5) nie ma ani słowa o ataku na Niemców w Włodzimiercu, lecz na budynek, w którym kwaterowali Kozacy na służbie niemieckiej, pełniąc funkcje policjantów. Celem tego napadu było uwolnienie członka OUN „Dubrowy”, którego zatrzymali policjanci-Kozacy z Włodzimierca. Opisuje to Roman Petrenko współpracujący w ounowskim podziemiu z Perehijniakiem, członek terenowego kierownictwa OUN ( Litopys Ukrajinśkoji Powstanśkoji Armiji, t. 27, Roman Petrenko: Za Ukrajinu, za jiji wolju (spohady), Toronto 1997, s. 77-79). Postanowienie o odbiciu członka OUN zapadło na naradzie terenowego kierownictwa OUN (uczestniczył w niej Petrenko) z przywódcą Sarneńskiego Okręgu OUN Iwanem Łytwynczukiem „Dubowym”. Rezultatem napadu było uwolnienie „Dubrowy” oraz rozbrojenie i ujęcie Kozaków, zlikwidowanych dzień lub dwa później w Parośli. Faktycznie zatem pierwsza akcja pierwszej sotni UPA nie była walką z Niemcami, której mit tworzą współcześni historycy ukraińscy. Nie ma też nic wspólnego z prawdą wymyślone przez Patrylaka usunięcie się pod Wysock sotni Dowbeszki przed ścigającymi ją Niemcami. Według Petrenki na kolejnej naradzie członków OUN w rejonie Dąbrowicy (gm. Dąbrowica, pow. sarneński), na której był obecny, „Dubowyj” polecił z powodu wiadomej mu planowanej przez Niemców obławy na sowiecką i ukraińską partyzantkę głębokie zakonspirowanie się wszystkich ounowców, w związku z czym sotnia Perechijniaka przeszła na północ w lesisto-bagienne ostępy w okolicy Wysocka, gdzie jednak doszło do walki z Niemcami, w której zginął Perechijniak. Rejon ten był nasycony partyzantką sowiecką, przeciw której wyprawiali się Niemcy z Wysocka i natrafili na banderowców. Znamienne jest, że wspomnienia Petrenki, wysokiej rangi członka OUN, naruszające preparowaną przez ukraińskich historyków legendę pierwszej sotni UPA, zostały pominięte przez Patrylaka i Riabenkę.
Podsumowując, Riabenko wykonuje typowo propagandową pracę, w której najpierw stawia tezę potrzebną do gloryfikacji UPA, a następnie z dobranych „pod tezę” materiałów wybiera odpowiednią kombinację informacji, które opatruje komentarzami i interpretacjami dopasowanymi do tezy. Nie łączy ze sobą powtarzających się i stycznych informacji, jeśli nie odpowiadają mu treściowo, natomiast chwyta się błędnych informacji w źródłach do podważania niewygodnych ustaleń, nie biorąc pod uwagę okoliczności ich zaistnienia. W rezultacie tych celowych zabiegów dochodzi do zatytułowanego „Co pozostaje” wniosku, że o mordzie w Parośli nic nie wiadomo: „Dostępne na dziś źródła nie pozwalają na jednoznaczną odpowiedź na pytanie, kto dokonał mordu mieszkańców Parośli. Wspomnienia jedynego bezpośredniego świadka i innych świadków dotyczące identyfikacji napastników są dość sprzeczne i niekonkretne. (…) Nie ma jasności ani co do dokładnej daty wydarzenia, ani co do sposobu mordu, ani nawet co do narodowościowego składu i liczby zabitych – według różnych danych jest to od 149 do 173 osób (od 17 do 21 rodzin). Wreszcie, żadne z istniejących źródeł nie zawiera danych wystarczających do tego, by w sposób udowodniony obwiniać o zabicie mieszkańców Parośli Hryhorija Perehijniaka lub jego sotnię”. Jakież to proste rozwiązanie problemu polskiej obecności na Wołyniu: wymordowanie całości społeczności jakiejś wsi i stwierdzenie – jeden ocalony to nie świadek.
Ten sposób „ustalania” faktów historycznych budzi obawy, że kolejnym etapem budowania nimbu UPA będzie stwierdzenie, że nikt w Parośli nie zginął, bowiem tylko jeden świadek coś napisał po lekturze komunistycznych lektur.
W końcowej części artykułu Riabenko zarzuca Polakom, że nie negują walki AK o niepodległość, mimo że niektórzy członkowie tej podziemnej armii popełniali przestępstwa, natomiast traktują jako przestępczą OUN-UPA w całości, gdy tylko poszczególni członkowie tych formacji popełniali przestępstwa. Jest to kolejny przejaw negacjonizmu zbrodni ludobójstwa, bowiem przestępstwa pojedynczych członków czy grup polskiego podziemia były tylko przestępstwami wojennymi a nie zbrodniami ludobójstwa, które zorganizowały i przeprowadziły OUN z UPA, do czego Ukraińcy nie chcą się przyznać.
Artykuł Riabenki, rekomendowany przez szefa Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Wołodymyra Wiatrowycza, świadczy o przerażającej kondycji moralno-intelektualnej ukraińskich elit, jakby „dziedziczonej” od prawie 90 lat, bowiem założona w 1929 r. przez ukraińskich inteligentów OUN od początku istnienia zamierzała „oczyścić” z Polaków „Ukrainę dla Ukraińców”. Ukraińscy inteligenci najpierw zaplanowali ludobójstwo Polaków, potem je zorganizowali i przeprowadzili, a następnie przez kilkadziesiąt lat zacierają ślady, tworzą fałszywą historię i podejmują wszelkie wysiłki na polu naukowym i politycznym, by ograniczyć lub uniemożliwić publiczne wyświetlanie popełnionych przez nich zbrodni. Kłamstwo historyczne jest uprawiane przez „naukowców” ukraińskich bez jakichkolwiek oporów i wbrew faktom. Ilustruje to następujące zdarzenie: w październiku ub. r. podczas Forum polskich i ukraińskich historyków w Kijowie zaprezentowano kilkudziesięciostronicowy referat „Lipiec 1943 r. na Wołyniu” oparty na nieco ponad 900 dokumentach i publikacjach, wsparty koreferatem pracownika IPN Tomasza Berezy z wykorzystaniem kilkudziesięciu źródeł urzędowych powstałych w ciągu 10 lat od wydarzeń. Oba materiały zostały skwitowane przez Wiatrowycza następującą wypowiedzią dla mediów: „Polski historyk Tomasz Bereza rozpoczął swoje wystąpienie następująco: »Jak wiadomo, dokumentów dotyczących lipca 1943 roku prawie nie ma, dlatego [moje] wystąpienie będzie oparte w większości na relacjach«”. Relacje polskie o zbrodniach OUN-UPA są przez ukraińskich uczonych kwestionowane, natomiast relacje ukraińskich świadków oskarżające Polaków, zbierane 60-70 lat po wydarzeniach, są przez nich traktowane jako wiarygodne źródła. Przedstawione postawy i metody pracy ukraińskich historyków wskazują na beznadziejność dwudziestokilkuletnich wysiłków polskich naukowców naprowadzania historyków ukraińskich na drogę prawdy.
Analizowany artykuł jest klasycznym przykładem wielu propagandowych materiałów docierających do społeczeństwa ukraińskiego z wykorzystaniem wszelkich środków przekazu. Skutecznie tworzą one i rozwijają nie tylko kult OUN-UPA, ale nacjonalistyczne nastroje, które podsycają tlącą się wśród części Ukraińców niechęć do Polski i Polaków. Sugestywny sposób formułowania stwierdzeń przy pozornie naukowym analizowaniu źródeł jest dla przeciętnego czytelnika przekonujący.
Ponadto nie tylko słowo pisane tworzy świadomość i opinię społeczną. Dodatkową rolę pełnią uroczystości i upamiętnienia UPA. I tak np. 7 lutego br., jak podał Telekanał Riwne 1 (http://rivne1.tv/Info/?id=78005) z okazji 74-lecia pierwszej „walki UPA” pod tablicą upamiętniającą akcję pierwszej sotni UPA zainstalowaną na elewacji włodzimierzeckiego muzeum krajoznawczego zgromadziła się władza i miejscowa społeczność.
Podsumowując – na przykładzie artykułu Serhija Rabienki, rekomendowanego przez Wołodymyra Wiatrowycza, wysokiego urzędnika państwa ukraińskiego, widać jak praktycznie realizowana jest wroga Polsce polityka historyczna państwa ukraińskiego, polityka budująca na niechęci do Polski i Polaków tożsamość obywateli tego państwa, których ok. 2 mln znalazło schronienie i pracę w Polsce. Musi to wzbudzać poważne zaniepokojenie.
DZIAŁ DOKUMENTACJI I ANALIZ REDUTY DOBREGO IMIENIA
Warszawa, 17.05.2017 r.
NIE BYŁO
NIE MA
NIE BĘDZIE
zgody na legalizację i przemilczenie LUDOBÓJSTWA dokonanego na Polakach przez UON-UPA
Wysyłanie pism, do tej pory podejmowane starania historyków, polityków i innych działaczy jak widać nie na wiele się zdają. Propaganda antypolska, jak przedstawia w swoim świetnym tekście Reduta Dobrego Imienia, może doprowadzić do kolejnych morderstw na niewinnych Polakach. Uważam, że działania ze strony polskiej powinny być o wiele bardziej zdecydowane. A gdyby tak rząd postawił ultimatum: jeśli nie zweryfikujecie zgodnie z prawdą historyczną swojej narracji, jeśli nie zmienicie swojego nastawienia wobec Polski i Polaków to ograniczymy napływ ludności ukraińskiej na teren naszego kraju. Wprowadzenie takiego ograniczenia spowodowałoby protesty Ukraińców wobec ich władz i może zmusiło do konkretnych zmian. Sami Ukraińcy wymusiliby na swoich te zmiany. Oczywiście trzeba by było zadbać w jakiś sposób o odpowiednią edukację społeczeństwa ukraińskiego. Jeśli nic nie zrobimy będziemy mieli kolejny Wołyń albo Rwandę.
BRAWO REDUTA !
MY POMAGAMY A ONI NAM ODPŁACAJĄ CIĄGŁYMI KRZYWDAMI !
KONIEC Z POBŁAŻLIWOŚCIĄ DLA UKRAIŃCÓW !
ŻĄDAMY SZACUNKU I PRAWDY !
Niestety, będąc ostatnio na Ukrainie zaobserwowałem wiele przejawów nacjonalizmu takich, jak pomniki i kopce OUN i UPA ozdobione czarno-czerwonymi flagami, cmentarz żołnierzy dywizji Hałyczyna (bez dodatku SS), pomniki Bandery. Ludzie pozostali raczej przyjaźni, ale indoktrynacja zrobi swoje …
Jak odtrutkę proponuję lekturę tekstów zachodnich historyków, krytykujących zakłamywanie historii na Ukrainie. Polska ma znakomitych sojuszników w dążeniu do prawdy o ukraińskim zbrodniczym nacjonalizmie, demaskującym udział OUN-UPA w Holokauście i ludobójstwie polskiej ludności.
Może być nie ciekawe co napiszę. Jestem Polakiem z Wrocławia tu urodzonym. Czytam, że tu i tam Ukraińców mam w okół. Nie zauważam ich, oni doskonale asymilują się. Świadczy to o tym, że oni-Ukraińcy nie idą na konfrontację ci, którzy tu przybyli. Nie ma pochodzenia z Ukrainy, nigdy tu nie miałem z nimi problemu.
Dlaczego o tym pisze ? : bo i temat trudny, ale objaśnię.
Oni nie komentują tak zaangażowanie naszej polityki jak my ich.
Coś mi sie wydaje,że to oni korzystają z polskiej gościnnosci oraz budżetu!!!I uważa pan , ze maja coś do komentowania naszej polityki w naszym kraju??No to gratuluję!!!Poza tym,nasza krew obficie zrosiła ukriańską obecnie ziemię, nasi przodkwoie leża w doąłch z wapnem, w bezimiennych grobach, niemowlęta, dzieci, starcy!I mamy się cieszyc i bic brawo z marszów ku czi Bandery, Szuchiewicza et consortes, z marszów ku czci SS Galizien???Może mamy uznac ich tez za bohaterów Polski??
Dziwne ,te Twoje wywody. Temat wcale nie jest trudny, bo jest oczywisty, co do przyczyn i skutków. Oni, jak ich nazywasz, nie muszą się w nic angażować, bo wszystko jest po ich myśli. A, skąd wiesz, czy nie mają się właśnie tak zachowywać? Jak mówi ruskie przysłowie…-Ciszej będziesz, dalej zajedziesz.-…W tej chwili, jest to co najmniej 80 000 armia ludzi, w większości młodych. Właśnie dlatego, że siedzą cicho, to nie wiemy, co myślą m.in. o tym tzw “trudnym temacie”. Oglądnij sobie filmiki, jak młodzi Ukraińcy podchodzą do własnego nacjonalizmu, jak obchodzą się z każdym, kto ma inne zdanie o ich “bohaterstwie” wojennym, i jak wypowiadają się o Polakach. W świetle powyższego, inaczej patrzę na ich powściągliwość i “ciszę”. Jest kwestią czasu, kiedy zaczną się dopominać o specjalne prawa mniejszości ukraińskiej w Polsce. Mniejszość Niemiecką już mamy. Z historii i aktualnych wydarzeń na Ukrainie widać, że Niemcom i Ukrainie, jest po drodze, dla osiągnięcia politycznych i geostrategicznych celów. Uważam, że w Polsce może dojść do scenariusza “ukraińskiej rewolucji” i strach pomyśleć, czy Ukraińcy w Polsce będą cicho, czy “głośno”?
No cóż… Przyznać się do tego, że wymordowalo się tyle ludzi w bestialski sposób, to widać jest dla Ukrainy kwestia nie do przebrnięcia…. Tym bardziej trzeba pokazywać tą prawdę w oparciu o źródła historyczne i z odwagą, otwarcie, bez ustępstw.
Ukraina nie ma żadnych bohaterów, ponieważ nigdy nie była samodzielnym państwem. Jedyny który próbował walczył o jej wolność był tchórzem i zbrodniarzem umiejącym walczyć tylko z nieuzbrojonymi cywilami i jeszcze do tego się tym chlubić. To samo dotyczy terytorium. Ukraina nie mają żadnego prawa upominać się o jakiekolwiek terytorium inne niż to co z łaski dostali do jego utworzenia.
To co widzimy teraz u Ukraińców to ogromny kompleks jednego i drugiego. Są w stanie robić wszystko aby te kompleksy złagodzić, nawet pławić się we krwi. Dlatego nie można pozwalać na karmienie kompleksów niedojrzałych mentalnie Ukraińców.
Brawo.
Sadze ze nalezy analogiczny zakaz wjazdu do Polski ustanowic dla wszystkich ktorzy na Ukrainie zaklamuja historię i gloryfikuja zwyrodnialych zbrodniarzy.
BRAWO REDUTA. W PEŁNI POPIERAM.
Brawo!!! Ukraina dopóki nie przeprosi za krzywdy nam wyrządzone, dopóki nie przyzna się do ludobójstwa Polaków , nie rozliczy jeszcze żyjących rezunów, i nie porzuci swoich “bohaterów” – zboczonych psychopatycznych morderców to……nigdy przedstawiciele Polaków nie powinni rozmawiać z nimi – z naszymi oprawcami bo tym samym plują nam w twarz – nam potomkom pomordowanych!!!
Po pierwsze zamknąć granice z Ukrainą ,po drugie deportować Ukraińców , po trzecie żadnej pomocy dla Ukrainy i zerwać stosunki dyplomatyczne oraz żądać zwrotu wpłaconych naiwnie miliardów przez nasz rząd naiwniaków.
Wreszcie!, ale obawiam się, że zostaniecie zakwalifikowani przez rządzących w Polsce rusofobów jako agenci Putina. Oni nie potrafią przyjąć faktów ani logicznych argumentów, są po prostu zmuszeni
(i taka jest też ich wola) by prowadzić linię polityki zagranicznej narzuconej im przez Wielkiego Brata.
W Gdansku ukraincow coraz wiecej i zachowuja sie w sposob “nachalny’!Ukraincy juz otwarcie mowia: bedziemy wam Poliaczki glowy obcinac!!!!
Zdecydowanie popieram działania RDI.
Byłem niedawno we Lwowie i w kilku miejsca wciąż widać brunatno czarne flagi + zdjęcie bandery w części kościoła pw Świętej Marii Magdaleny – odbywają się tam koncerty muzyki organowej.
Dziękuję za to oświadczenie i za odwagę. Teraz zostaniecie zaatakowani przez lobby banderowsko-ukraińskie. Stosunek III RP do Ukrainy dowodzi, że wciąż jesteśmy państwem teoretycznym.
Wiatrowycz powinien dostać zakaz wjazdu do PL.
Stosunek współczesnej Ukrainy do rzezi Polaków przypomina stosunek współczesnej Turcji do rzezi Ormian. Zastosowane środki muszą być podobne: uznanie rzezi na forum międzynarodowym, izolacja historyków-propagadzistów na agorach akademickich, brak perspektywy europejskiej.
Poszczególni Ukraińcy niewiele się tą sprawą interesują, a już zwłaszcza uciekinierzy z Dobasu i Krymu. Najgorzej jest na przedwojennych ziemiach RP.
Nie wiem,czy polski rząd jest ślepy ? Czy nie widzi od lat antypolskiej postawy Ukraińców ? Przebiegli Ukraińcy na razie nie żądają od Polski terenów ok Przemyśla ,bo odbudowują siły zbrojne.Przypominam,że Ukraińców jest ponad 45 milionów ! Więc jest to pokażna ilość Po uzbrojeniu może powstać potężna armia,więc naszym zadaniem jest powiększenie armii i nowoczesne uzbrojenie .Obecny minister widzi problem rozbrojenia Polski przez PO i PSL i obecnie powiększa polską armie.Od lat nie podoba mi się polityka polskich rządów w stosunku ,do tej podstępnej swołoczy !!
Serdeczne dzięeki, ze walczycie Panstwo o dobre imię Polaków i Polski.Wobec nasilajacej się, z każdej strony nagonki na Polskę i kłamstw,które rozszerzają sie coraz bardziej wobec niewytłumaczlnie tchórzliwej postawy władz!!Równoczesnie, trwa nagonka w POLSCE ze strony ponoć Polaków mających jakiś cel i interes w atakowaniu ludzi próbujących upomnieć sie o naszych przodków i o PRAWDĘ!!
Przy zabieraniu naszych podatków na hojne finansowanie zarówno organizacji ukrainskich w Polsce , jak i samej Ukrainy!!
Przy dotowaniu 500+ ukraińskich dzieci,studentów, szkół w Polsce, widzimy coraz większą roszczeniowośc i bezczelność.W pełni popieram, przekaże datek na RDI , aby mogła dzialac dalej!!
Żyję tylko dlatego bo ojcu wraz z rodziną udało się uciec z rodzinnego domu w miejscowości Turopin pod Włodzimierzem Wołyńskim, niestety wolna Ukraina to dalej wrogi nam naród, to wygląda tak jak by na nowo odrodził się tam skrajny nacjonalizm, nie ufam im zupełnie
Ukraińcy (zwłaszcza ci z byłych Polskich Kresów) nie potrafią uczyć się na błędach innych nacji. Mam tu szczególnie na myśli Turków, którzy uparcie negując Holokaust Ormian z roku 1915, wypadli z obiegu europejskiego i wpadli wprost w objęcia Putina. A dla Putina OUN/UPA to najlepsze paliwo dla antyukraińskiej propagandy i polityki neoimperialnej, której nieukrywanym celem jest odzyskanie dawnej potęgi i wpływów w państwach ościennych.
Jeżeli PiS błyskawicznie nie podejmie odpowiednich działań przeciwko gloryfikacji banderowców i nie wstrzyma administracyjnie napływu Ukraińców to ma przegraną w każdych wyborach i nikt z PiS żadnego stanowiska w polskiej jakiejkolwiek administracji nie będzie pełnił !
Polacy zawierzyli PiS a są jak widać oszukiwani teraz notorycznie a wspieranie Ukraińców to działanie przeciw Polsce i Polakom!
niestety kolejny rząd któremu daleko do suwerenności
Trzeba podjąć konkretne działania.
1) Uchwalić ustawę zakazującą propagandy banderowskiej ideologii oraz symboli UPA.
2) Stanowczo karać tych Ukraińców, którzy jawnie obnoszą się w Polsce z flagami odznakami UPA oraz bezczeszczą groby więźniów obozów koncentracyjnych.
3) Stanowczo żądać od Ukraińców znalezienia sprawców napaści na polskie placówki dyplomatyczne i bezczeszczenie polskich cmentarzy. Nie przyjmować do wiadomości, że to rzekomo zrobiła trzecia strona co jest wygodnym pretekstem dla Ukraińców, żeby nie ścigać sprawców.
4) W przypadku jeżeli incydenty będą się nadal powtarzały wstrzymać wszelką pomoc dla Ukraińców.
5) Zażądać zniesienia ustawy gloryfikującej UPA.
6) W przypadku nieprzyjaznych działań wobec Polaków mieszkających na Ukrainie zastosować retorsje wobec Ukraińców w Polsce.
Miesza Pan pożyteczne działania z kierowanym emocjami odwetem.
Nie pamięta Pan zasady: gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta? Nie rozumie Pan istoty i konsekwencji “prawa pomsty” albo zasady “oko za oko”? Odpowiedzialność zbiorową też trzeba stosować z głową a nie walić jak obuchem. Czy wszyscy Ukraińcy mają wypływ na swoje – jeszcze bardziej niż u nas bywało skorumpowane – władze? Nie odczytuje Pan ich zachowania jako polityki służącej nieco szerszym celom niż źle pojętemu patriotyzmowi Ukraińskich watażków, zachowujących się jak polityczne kami-kadze w kontekście Europejskich aspiracji? Oni grają na emocjach narodowych swoich rodaków choć interes wydaje się niejasny a więc i podejrzany. Pan co najmniej daje się ponieść emocjom jeśli sam nie pogrywa. Czemu/komu to się przysłuży?
Konkretne działania potrzebne ale z głową drogi Panie. Przez bezmyślny odwet świadomie lub nie – wspomoże Pan interesy “osób trzecich”. Podsycanie emocji i działanie na ich podstawie nie leży w interesie prawdy, Polski, szacunku dla ofiar. Jeśli martwi się Pan o nasz interes narodowy to emocje na wodzy a “dobre rady” układać po ochłonięciu.
Cenzura towarzysze prawda w oczy boli a może ten cały komunikat to mydlenie oczu
Ja uwazam, ze taka ilosc emigrantow z ukrainy powinna wystarczajaco
zadowolic Unie Europejska . To jest dyktatora i wygodnictwo dla tych
ktorzy decyduja o nas bez nas. Jako drugorzedny obywatel w Unii
Europy Polska powinna zajac bezpardonowe stanowisko wobec tych
co najwiecej krzycza na ten temat.
W pełni popieram działania Reduty i dziękuję za pilnowanie Polski. Nie chcę w mojej Ojczyźnie mieć takiego problemu,jaki mają Niemcy z Turkami. Dość tego szantażu, jeśli Ukraińcy nie rozpoczną odrabiania lekcji własnej historii nie powinniśmy być tak hojni w pomocy. Budowanie relacji na zakłamaniu nigdy dobrze się nie kończy! Poza tym, jesteśmy to winni naszym rodakom, pomordowanym w tak okrutny sposób!
Popieram ! Ks Isakowicz Zalewski pan Stanisław Srokowski mówią ,piszą o tym a nasza kochana władza zPiSu udaje że nie ma problemu?
Popieram
Gorąco popieram stanowisko Reduty. Pobłażanie i cierpliwość naszych władz powinna mieć granice. Gestami pojednaniu tu się niczego nie zmieni, trzeba zdecydowanej reakcji władz i polityków RP. Zakazy wjazdu – jak najbardziej, represje za gloryfikację UPA i banderyzmu (także na ziemiach polskich). Dziwi mnie hipokryzja UE: zarzucanie Polsce “faszyzmu”, a tolerancja wobec kultu UPA i banderyzmu, przyznanie ostatnio Ukraińcom prawa wjazdu bez wizy [jeśli mają tylko paszport biometryczny] – to groźba dla naszego kraju i UE. Tych przyjezdnych nikt nie sprawdzi kim są!
Zgadzam się z Pani opinią.
Wreszcie trzeba wymagać do naszych władz zdecydowanej reakcji.
Ustępliwością nic się nie osiągnie, jak widać – jest coraz gorzej. Powinny nastąpić analogiczne represje wobec zwolenników UPA i banderzymu! Trzeba mieć tez nadzór nad tymi skupiskami w kraju i – w razie szerzenia ideologii OUN/UPA – wydalać z kraju b.szybko i zakazem ponownego wjazdu.
Nie darze uczuciem nienawisci jakiejkolwiek nacji tak dlugo,jak dlugo ta nacja nie okazuje nienawisci wobec mojej Ojczyzny.Ukraincow znam,tak jak kazdy warszawiak,ktory z chwila upadku Powstania Warszawskiego wedrujac do punktu zbornego,skad odjezdzal do GERMAN DEATH CAMP gdziekolwiek,poznal ogrom irracjonalnego okrucienstwa ze strony ukrainskich zoldakow pozostajacych w sluzbie niemieckiej skierowanego przeciwko wypedzanym z miasta warszawiakom.Okrucienstwa przerazajacego nawet Niemcow,przeciez mistrzow w bestialstwie skierowanym przeciwko mieszkancom okupowanych krajow,a przede wszystkim przeciwko Polakom i Zydom,bo te nacje mialy zostac zniszczone doszczetnie.
Jednak na losy Ukraincow na przestrzeni czasu minionego odnosilem sie z obiektywnym dystansem i w mej optyce nie bylo zadnego negatywnego odniesienia.Kazdy Narod ma kanon wlasnego bytu i tak dlugo,jak nie dziala wrogo przeciwko swym sasiadom,przeciwko spokojowi w swiecie, jego specyficzne postawy moga byc tolerowane.Koniecznosc bacznego przyjrzenia sie temu,dokad ukrainski twor panstwowy zmierza wywolali nie Ukraincy,lecz nasze wladze polityczne. A punktem zwrotnym stala sie sprawa WOLYNSKIEGO GENOCIDE …Niezalezna i niepodlegla Polska nie mogla podjac stosownej Ustawy w sprawie,bo zaprotestowala przeciwko tej ustawie warstwa polityczna Ukrainy.
I protest ten, wbrew jakiejkolwiek racji,wbrew POLSKIEJ RACJI STANU, zostal zaakceptowany. Racja Narodu naszego jest gloryfikacja herosow i geniuszy oraz wyrazy szczerej pamieci dla ofiar . Tego nam,wspierany przez nas sasiad,skutecznie zakazal.
Stan prawny na dzisiaj…podobno wspolna komisja ukrainsko-polska ma debatowac nad nowa interpretacja faktow…wypisz-wymaluj tak samo czynia Niemcy szukajac zastepczego winnego dla swego wobec narodow Europy i swiata bestialstwa i okrucienstwa.Ukraincy na dzisiaj w zasadzie juz przekroczyli dopuszczalna granice negatywnego stosunku do sasiedniej i okazujacej im bezzwrotna pomoc Polski. Skutek: Polska nie uczestniczy w rozmowach pokojowych dot.Ukrainy na jakimkolwiek szczeblu, tylko jest darczynca prawie wszystkiego bez wiedzy po co,dlaczego i komu te nasze finansowe i prawne wsparcia beda sluzyc . Ukraina gloryfikuje obciazonych zbrodnia WOLYNSKIEGO GENOCIDE czlonkow OUN-UPA posmiertnie, a zwolennikow lub potomkow dnia kazdego.Kanonem naszego bytu jest BOG – HONOR – OJCZYZNA .
Ten kanon bytu ludzkiego nie pozwala na dowolnosc interpretacji faktycznej zbrodni!Ten kanon nie pozwala na dalsze tolerowanie takiej narracji ze strony Ukrainy, ze wbrew oczywistym faktom mozemy o GENOCIDE i GLORYFIKACJI zbrodniarzy OUN-UPA wlasciwie zapomniec w imie jakis tam interesow ponadnarodowych.
Na to POLSKA RACJA STANU nie moze przystac! Bo ZAMILCZANIE zbrodni ludobojstwa jest wlasciwie aktem przylaczenia sie do zbrodniarzy,ktorzy szukaja innej oceny ich faktycznego bestialskiego dzialania.Do sprawy WOLYNSKIEGO GENOCIDE i aktu USTAWY w tej sprawie polska opinia publiczna odpowiedzialnie wzywa aktualnie sprawujacych wladze .Do bacznego spojrzenia na dzialalnosc naszego ukrainskiego sasiada we wszystkich sferach zycia publicznego wzywa niniejsze Oswiadczenie. Trzeba je konsekwentnie poprzec w kazdej dostepnej formie. No i zauwazac takie “drobiazgi’ ,jak chec wykorzystania cokolu po usunietych “CZTERECH SPIACYCH” – to symbol sowietyzacji polski – na pomnik “bohaterow ukrainskich” . Pomysl rodem z “dobrej druzyny” aby zamienic symbol sowietyzacji na symbol ukrainizacji w sytuacji,gdy nadal nie ma pomnika BITWA WARSZAWSKA 1920 oraz pomnika pamieci dla ofiar KL WARSCHAU. Mysle,ze to Oswiadczenie odpowiedzialnie odczytane przez najwyzsze czynniki polityczne w kraju przywroci nam wszystkim rownowage ducha,a przede wszystkim rownoprawnosc stosunkow z Ukraina . To niezbedne dla niezawislego bytu Polski, bo debatuja o przyszlosci Ukrainy,bez udzialu bezposredniego sasiada jakim jest Polska, kraje nie zawsze nam przychylne. Bo Ukraina kieruja wlasciwie oligarchowie,a pomocy udzielaja im ze strony polskiej czlonkowie TOTALNEJ OPOZYCJI . I Kiedy ewentualnie zacznie sie ziszczac marzenie TRZECH MORZ, to kogo wskaza na szefa tego przedsiewziecia:Ukraine czy Polske .
Reduta Dobrego Imienia zapewne poinformuje nas wszystkich kiedy to Oswiadczenie dotarlo do wskazanych adresatow i kiedy i jak poszczegolni adresaci zareagowali. I pamietajmy…JEZELI NIE DZIELI NAS UCZUCIE NIENAWISCI<A LACZY WZAJEMNA LOJALNOSC<TO NAWET W BRAKU SZCZEREJ PRZYJAZNI WZAJEMNE KORZYSTNE STOSUNKI SA REALNIE MOZLIWE I POZADANE Z KAZDYM SASIADEM. Jestem przeciwko NIENAWISCI!JESTEM ZA ZGODNA I ODPOWIEDZIALNA WSPOLPRACA KONSUMUJACA POLSKA RACJE STANU.
Dziękuję Reducie za obronę pamięci haniebnie pomordowanych Polaków i wywieranie nacisku na rząd, który zamiast dbać o pamięć i dobro Polaków, udaje że nie widzi problemu. A problem jest, narasta i za chwilę poniesiemy konsekwencje naszej bierności – bierności rządu.
Dla mnie niepokojące jest też to, że wpuściliśmy i wciąż wpuszczamy o ile mi wiadomo, ogromną liczbę Ukraińców na teren naszego kraju. To nie są już tysiące, to są setki tysięcy ludzi z Ukrainy. Co prawda lepiej oni niż islamiści, ale przy rosnącej wrogości na Ukrainie do Polski, takie postępowanie Polskich władz mocno zastanawia….
Pełne gratulacje za stanowisko Reduty-w pełni i całkowicie popieram
Błaszczyński Janusz
Nie zatrudniać upainowców, mogą być zagrożeniem dla bezpieczeństwa Polski.
Dlaczego pomagamy państwu, które nie istnieje w sensie prawnym?
GDZIE JEST PETYCJA DO PODPISANIA? Podpisałbym się pod nią obiema rękoma, choć z Wołynia nie pochodzę.
Trzeba wyraźnie rozróżnić dwa poziomy problemu. Politykę i moralność. Polacy indywidualnie sprawdzili się – zachowując godność wspierają Ukraińców jeśli to możliwe akcentując prawdę historyczną o Wołyniu. Zupełnie odrębną sprawą jest Polska polityka wobec Ukrainy i tu nasz rząd zawiódł. Za czasów POprzedników była jak było i nic się nie zmieniło. Polskiego rządu nic tu nie tłumaczy. Politycy, czy Wy nie boicie się, że jeszcze trochę wody upłynie w Wiśle i NASZ POLSKI RZĄD zmieni się na “chyba nasz” ?
Przygotowaliśmy oświadczenie. Nie ma petycji do podpisania.
Zbrodnie ukraińskiego SS-Galizien w Powstaniu Warszawskim.
Jest wielką niesprawiedliwością wobec odchodzącego już pokolenia bohaterskich powstańców warszawskich nieosądzenie bestialstwa ukraińskiego podczas pacyfikacji tego zrywu niepodległościowego. Do dzisiaj żyją w USA i Wielkiej Brytanii starcy, którzy mają na swoich zbrodniczych łapach krew mieszkańców Warszawy. A mimo to są wśród nas naiwni publicyści twierdzący, że Ukraińcy nigdy nie uczestniczyli w pacyfikacji polskiej stolicy. Znakomicie rozprawia się z tym kłamstwem Edward Prus w swojej rewelacyjnej i godnej polecenia książce „SS-Galizien, patrioci czy zbrodniarze?”.
W pamięci warszawiaków na zawsze powinna zostać zbrodnicza 150-osobowa ukraińska kompania policyjna stacjonująca w gmachu gestapo przy alei Szucha. W pierwszych dniach powstania owych 150 żołdaków z kompanii grupy bojowej Schutzpolizei próbowało ukryć się w prywatnych mieszkaniach, których mieszkańców dosłownie wyżynano. Trudno się więc dziwić, że powstańcy niechętnie brali do niewoli złapanych ukraińskich morderców w mundurach SS. Podobnie postępowano z ukraińskimi wartownikami z Pawiaka. We wrześniu 1944 r. do Warszawy przybył Legion Wołyński. 400 ukraińskich siepaczy pod dowództwem przedwojennego oficera kontraktowego Wojska Polskiego pułkownika Petra Diaczenki z miejsca przystąpiło do dzieła zagłady polskiej stolicy. Nawet niemiecki historyk Guenther Deschner w książce „Warsaw rising” podkreślił, że: „Powstanie dało Ukraińcom idealną możliwość ujścia dla ich głęboko zakorzenionych antypolskich urazów”. W 1965 r. Marek Hłasko wspominał: „I nie uwierzyłaby chyba również i w to, że widziałem w czterdziestym czwartym roku w Warszawie, jak sześciu Ukraińców zgwałciło jedną dziewczynę z naszego domu, a potem wyjęli jej oczy łyżką do herbaty; i śmiali się przy tym, dowcipkowali…”.
Nie należy zapominać, że w zagładzie polskiej stolicy brał także udział pułk renegatów Rosyjskiej Narodowej Armii Wyzwoleńczej dowodzony przez zbrodniarza Bronisława M. Kaminskiego. Także w tej jednostce znalazły się hordy kozackie: 209. Kozacki Batalion Schutzmannschaften, 3. Pułk Kozaków płk. Bondarenki, 69. Dywizjon Kawalerii i 572. Batalion Piechoty.
Sprawa ukraińska znana , nie będę komentował. Ale jest poważne pytanie co robi obecny rząd i cały ten PIS /. PO to banda zdrajców i złodziei , a co , w PISie też tacy są . Polacy ! zmądrzejecie wreszcie .Pamiętajcie , że od czasu wołyńskich zbrodni dużo się zmieniło . Teraz są piły nowoczesne , elektryczne i spalinowe, a wśród obecnych ukraińców operatorów nie nie zabraknie .
Nie godze sie na taka polityke ktore uprawia panstwo Polskie wzgledem Ukryiny. Nigdy tez im nie wybacze zbrodni ktora dokonali na jednym z moich czlonkow rodziny. Dopuki nie zmieni sie polityka Ukrainy i doputy nie przyznaja sie do dokonania najstraszliwszych ludobojstwa na Polskim narodzie !!!
Nie będzie rzeczywistej przyjaźni polsko-ukraińskiej dopóki rząd i inne oficjalne czynniki ukraińskie nie zdobędą się na potępienie ludobójczej ideologii Bandery, która doprowadziła do ludobójstwa z niesłychanym okrucieństwem ludności polskiej na naszych kresach wschodnich. Dobre stosunki między narodami można budować jedynie na fundamencie prawdy a nie na półprawdach, przemilczeniach i przekłamaniach. Rząd Polski powinien to jasno uświadomić stronie ukraińskiej i tak dostosować swoją bieżącą politykę wobec Ukrainy na wszystkich polach aby stanowisko to stało się dla partnera namacalnie odczuwalne.
Rozumiem polski rząd ponieważ ta sprawa jest bardzo delikatna, ale nie należy zapominać o tragedii wołyńskiej. Ujawnienie prawdy jest bardzo potrzebne, ale należy uważać by “nie wylać dziecka z kąpielą.”.
Wiele osób w Polsce nie widzi faktu, że już dawno minął czas jednostronnego biadolenia nad oczywistym ukraińskim pluciem w twarz Polsce i Polakom oraz ubliżaniem pamięci ofiar morderców z band UPA / OUN. Ukraińscy potomkowie niemieckich kolaborantów mają czelność brać pieniądze z Polski i lżyć kraj, który ich wspiera.
Ukraińcy widzą dokładnie to nasze biadolenie i traktują je, jako objaw słabości, strachu i nieudacznictwa ze strony Polski.
Liczby i fakty są przy tym nieubłagane oraz bardzo niekorzystne: Polska ma tylko 30 tyś. żołnierzy zdolnych do walki (reszta to urzędnicy biurowi) oraz 100 tyś. policjantów, których część to urzędnicy, niezdolni do bezpośrednich interwencji. Tylko 200 tys. osób ma pozwolenie na broń w Polsce, legalnie do celów niezwiązanych z obowiązkami zawodowymi.
Ukraińców jest u nas ponad 2 miliony, a co chwila docierają informacje o przemycie broni przez naszą wschodnią granicę – np.: Podczas rutynowej kontroli przeprowadzonej przez Nadbużański Oddział Straży Granicznej funkcjonariusze udaremnili próbę wwiezienia dwóch sztuk broni długiej i dwóch sztuk broni krótkiej. Jest to kolejna w ostatnich tygodniach próba przemytu. Zarówno udaremniony przemyt elementów morskiej armaty przeciwlotniczej jak i obecna próba wwozu broni są ewidentnym testowaniem polskich służb.
Ludzie trzymający władzę w Polsce, od lat pakują kraj w coraz większe kłopoty, w zakresie relacji z Ukrainą, które ostatecznie spadną przede wszystkim na zwykłych ludzi, bo tzw. władza ucieka skutecznie, jak uczy historia.
cdn?
Uważam, że należałoby sporządzić w Polsce czarną listę opiniotwórczych oficjeli ukraińskich w języku polskim i ukraińskim, którzy zakłamują historię zorganizowanego ludobójstwa opartego na sączeniu nienawiści do Polaków oraz gloryfikują zbrodniarzy i tym samym przygotowują naród ukraiński do dalszych ewentualnych aktów ludobójstwa ze szkodą dla ludności polskiej i również ukraińskiej. Czyż nie działają oni jak dawniej w imieniu międzynarodowej przestępczości wysoko zakonspirowanej?
Chyba jesteśmy to winni wszystkim okrutnie wymordowanym Polakom.
Z Ukraińcami zetknąłem się po raz pierwszy w 1948r Te kontakty trwały do 1962r, tj. do czasu mojego wyjazdu z Mazur. Kontakty z tymi ludźmi, przywiezionymi na teren Mazur napawały lękiem, wręcz grozą. Byli bardzo mściwi, buńczuczni i skłonni do rozpraw przy pomocy siekier i noży. Podczas pijackich libacji wykrzykiwali: “Poljaków my rezali i rezat budiem”. Były takie wioski, gdzie mieszkali sami Ukraińcy i tam Polacy nie zaglądali. Oczywiście byli i tacy Ukraińcy, którzy odnosili się życzliwie do Polaków, ale tych było znacznie mniej. Większość Ukraińców “wtapiała się w krajobraz” spolszczając pisownię swoich nazwisk i imion, ale, (no właśnie) teraz na cmentarzach Ukraińcy mają tablice nagrobne wypisane w języku ukraińskim i czasem trudno nawet odgadnąć jakie nazwisko nosiła pochowana osoba. Małżeństwa polsko-ukraińskie raczej się nie zdarzały. Zawsze jeździli “do swoich stron” po współmałżonka. Zatem Ci, którzy bajdurzą o asymilacji,
po prostu bajdurzą, Relacje ukraińsko-polskie to spacer po polu minowym – byle pretekst prowadzi Ukraińców do bardzo agresywnego zachowania wobec Polaków. Teraz na Mazurach jest wiele Urzędów Gmin całkowicie opanowanych przez Ukraińców. Polacy, jak to Polacy, idą – nie idą na Wybory, a Ukraińcy idą w 100% i ustawiają swoich. Mazury to mała Ukraina. Tu nawet radio nadaje w ich języku, jest on też nauczany w szkołach. Czy to są dowody na integrację, czy raczej na budowanie sobie ojczyzny wewnątrz Polski?
Bardzo niepokoi mnie dwuznaczna polityka Ukrainy –jednoznaczna gloryfikacja zbrodni Banderowców i ataków na pomniki ambasadę Polską Dosyć tego słyszymy że to rosjanie winni -ale czy TO JEDYNA PRAWDA?? konieczne są wzajemne stosunki oparte na prawdzie — asertywna polska racja stanu usłużności– Oni tego nie doceniają- wręcz odwrotnie /zresztą jak wszyscy sąsiedzi dalsi bliżsi/
Dopóki Ukraińcy będą negować ludobójstwo wołyńskie, nie zgadzajmy się na zniesienie wiz dla Ukraińców na wjazd do UE, bo to oznacza najazd na nasz kraj.
Nie jestem mściwy, jednak nie mogę pozostać bierny wobec narastających trendów do FAŁSZOWANIA HISTORII: O ZBRODNIACH DOKONANYCH NA POLSKIM NARODZIE W DWUDZIESTYM WIEKU: Wymienię w skrócie: SYBERIA, LUDOBÓJSTWO DOKONANE PRZEZ UPA, NIEMIECKIE OBOZY ŚMIERCI. Jest na świecie jakaś opcja (właściwie wiemy o kogo tu chodzi) która na wszelki sposób stara się nie tylko zafałszować te ZBRODNIE, ale nawet obciążać nimi POLSKĄ STRONĘ. ZJAWISKO TO MOŻNA ODEBRAĆ JAKO NOWY ATAK NA POLSKĘ Apeluję do wszystkich POLAKÓW którym droga jest nasza OJCZYZNA aby w każdy możliwy sposób demaskować fałszerzy i zdrajców, bardzo często noszących polskie nazwiska!
“Bohaterscy” ukraińscy nacjonaliści oddali Rosji Krym i mają czelność twierdzić że to Polacy są V kolumną.
Rosja aby zając resztę Ukrainy musi odizolować ją od europy…i robi to rękami ukraińskich nacjonalistów.
To ukraińscy nacjonaliści są ruską V kolumną. Zamiast walczyć z ruskim najeźdźcą, uciekają do Przemyśla i urządzają tam nazistowskie parady.